środa, 22 sierpnia 2012

W oczekiwaniu na rozgrywki...

Witam. Co myślicie o zmianie nazwy rozgrywek ligowych naszych pań z PlusLigi na Orlen Ligę?Jak dla mnie nazwa nie ma większego znaczenia, ale mimo wszystko będzie to dla mnie PlusLiga i pewnie na początku będę się mylić (zwłaszcza że rozgrywki panów nadal będą nazywać się PlusLigą), także za to z góry przepraszam ;-)




O minionym oraz nadchodzącym sezonie ligowym i nie tylko, opowiada Ania Werblińska, zapraszam do lektury :)

Pierwszy sezon w Muszynie nie był dla pani zbyt udany. Wszyscy oczekiwali skuteczniejszej i lepszej gry.

- To prawda, nie było łatwo. Byłam po kontuzjach, potem przyplątała się kolejna, tym razem brzucha. Starałam się jak mogłam, ale kiedy człowiek jest wybity z rytmu, to ciężko jest dorównać innym dziewczynom.

Jak pani ocenia poprzedni sezon, spory niedosyt. Była szansa na złoto, ale uciekła. Co trzeba zrobić teraz by wygrać?

- Na pewno należy dać z siebie 100 proc. a nawet więcej. Mamy teraz od początku prawie cały zespół (obecnie Helenne Rousseaux jest na zgrupowaniu kardy). Z przygotowaniami będzie łatwiej. Kontuzje, które były w tamtym sezonie zostały wyleczone. Wydaje się, że teraz powinno być dobrze. Jest fajna atmosfera. Dziewczyny zza granicy się szybko zaaklimatyzowały. Jest dobry zespół, są szanse na mistrzostwo, ale to się okaże na końcu sezonu. Jednak innej recepty nie ma, jak trenować, trenować, i jeszcze raz trenować. Realizować swoją grę, z uśmiechem i radością.

Tego chyba zabrakło w poprzednim sezonie.

- Tak to można określić. Ale teraz już tego nie będzie brakowało. Bo każda z nas umie i lubi się uśmiechać. Wydaje się, że to będzie naszą siłą.

Już na pierwszym spotkaniu organizacyjnym można było to odczuć. Większość zespołu stanowią nowe zawodniczki, a mimo to nie było tego widać. Emanowała z was radość i życzliwość.

- To chyba dlatego, że znamy się z parkietów. Nowe tak naprawdę są Sanja Popović i Valentina Serena. Ale obie niemal natychmiast się do zespołu przyjęły i odbierają na tej samej fali. Są bardzo sympatyczne i miłe, a Sanja lubi żartować. Ta atmosfera z pewnością będzie procentować w grze zespołu, w dążeniu do wyznaczonego celu.

A babskie pogaduchy?

- Są oczywiście. Właściwie to w szatni i poza nią wciąż o czymś plotkujemy, ale treści nie zdradzę.

A co Anna Werblińska robi poza sportem?

- Przede wszystkim wypoczywam. Jeżeli przyjeżdża mąż i przywozi ze sobą pieska, to oczywiście są obowiązkowe spacery. Oczywiście lubię zakupy, jak większość kobiet. Wpadam do sąsiadki na kawę, a jest nią Aga (p.a. Bednarek – Kasza). Zdarza się mi iść do kina. A jeśli jest naprawdę dużo wolnego czasu, ale zdarza się to niezwykle rzadko, to jedziemy do Katowic, do „Silesii”. Ponadto dużo sprzątam, bo lubię porządek, ale jednak najczęściej staram się wypoczywać.


A o swoich odczuciach po przyjeździe do Polski mówi Valentina Serena.


Jak się czujesz w Muszynie, jak po przeprowadzce?

- Dobrze, nie czuję nic negatywnego. Tam gdzie dorastałam jest podobne miasto. Więcej wielkiej różnicy nie ma.

Czy był już czas na to by coś zobaczyć, zwiedzić?

- Byłyśmy w Krakowie i oczywiście opalałam się nad rzeką.

A jaka jest prywatnie Valentina, bo uśmiechu Tobie nie brakuje?

- Ciężko jest tak o sobie opowiedzieć. Na pewno jest we mnie sporo rezerwy wobec tego, co mnie otacza. Natomiast w wolnym czasie spotykam się z dziewczynami, które mieszkają blisko mnie. Najczęściej jest to Sanja. Ale powoli poznaję koleżanki z zespołu i z czasem będziemy bliżej.

Co zdecydowało, że wybrałaś ofertę z Muszyny?

- Chciałam spróbować czegoś innego niż we Włoszech. Oczywiście jeździłam na Ligę Mistrzyń. Jednak chciałam zmiany, zobaczyć jak się żyje gdzie indziej. Jak przeżywa siatkówkę w innych krajach.

Jakie widzisz różnice między Włochami, a Polską, jeśli chodzi o siatkówkę?

- Jeszcze nie wiem jak wygląda liga, ale na to przyjdzie czas. Natomiast, jeśli chodzi o przygotowania, treningi i wszystko z tym związane jest bardzo podobnie ja we Włoszech.

Czyli czujesz się dobrze?

O tak, nie ma żadnego problemu.

Czy zdajesz sobie sprawę z tego, jakie cele stawia sobie na ten sezon klub? Że kibice będą oczekiwać dobrej i skutecznej gry?

- Zdaje sobie sprawę z tego, jakie są oczekiwania. Przez ostatnie dwa lata, przed klubem stawiano te same zadania. Przychodząc tutaj wiedziałam, że będzie podobnie i jestem na to przygotowana

Jaki masz sposób na to, aby szybko znaleźć zrozumienie, jako rozgrywająca z koleżankami, bo wszystko będzie nowe?

- Chyba jest tylko jedna możliwość – próbowanie, próbowanie i jeszcze raz próbowanie. Oczywiście to także rozmowa, jednym słowem wszechstronna komunikacja. Tylko tak można dojść do wysokiego poziomu gry.

Wywiady pochodzą z oficjalnej strony klubu.

sobota, 11 sierpnia 2012

Bednarek: Bardzo lubię zdobywać punkty dla zespołu.

Kiedy się panią ogląda na parkiecie, to mam wrażenie, że raduje się pani trochę, jak słynna Mona Lisa. Nikły uśmiech, bez tego wybuchu entuzjazmu, dyskretnie. Nie cieszy się pani ze zdobywanych punktów?

- Tak widocznie ludzie mnie postrzegają, ale tak jest na boisku. Bardzo lubię zdobywać punkty dla zespołu. Myślę, że to jak mnie ludzie widzą na boisku, to głównie efekt gry, skupienia i pełnej koncentracji. To także mój sposób na przebieg danego meczu. W życiu codziennym jestem inna. Lubię się powygłupiać, dużo się śmieję, raduję się życiem.

Pod koniec sezonu wiele mówiono o tym, że ma pani odejść z zespołu, że nie będzie pani grała? Co się stało, że znów wybór padł na Muszynę?

- To już mój czwarty rok w klubie. Po sezonie rozważałem różne rozwiązania, bo skończył mi się kontrakt. Trzeba było się zastanowić, co dalej robić. Odbyła się w domu burza mózgów i chyba zadecydowało to, że jest mi w Muszynie dobrze pod wieloma aspektami, od sportowych po życiowe.

Jak pani widzi ten zespół, gdzie znalazło się aż 8 nowych siatkarek. Koleżanki mówią, że się znacie i to jest fakt. Ale to jest znajomość przez drugą stronę siatki. W finale przeciwko wam grała Lena Dziękiewicz i Paulina Maj. Teraz będziecie walczyć ramie w ramię.

- Trochę tak jest, ale przecież razem wiele razy byłyśmy w kadrze Polski, w tych samych klubach. Z tym nie będzie problemu. Znamy się i lubimy. A jakie tego będą efekty, dowiemy się na koniec. Na początku wszystko wygląda dobrze, jest wesoło, ale ten stan zweryfikuje boisko. Na początku zawsze jest fajnie, ale kiedy przyjdą mecze, presja a zwłaszcza porażki, bo tego nie da się wykluczyć, wtedy okaże się, jaki jest naprawdę ten zespół, jak reaguje na stres. Dwa lata temu, też było tak duże przemeblowanie, a udało się wygrać. Zobaczymy jak będzie teraz?

Na treningach, mimo dużego zmęczenia, bo trenerzy was nie oszczędzają, widać uśmiech, słychać śmiech.

- Na razie jest wszystko w porządku, choć pot leje się po plecach. Jednak w sezonie przyjdą dwa mecze w tygodniu, do tego podróże, trafią się przegrane i wtedy zobaczymy, jak dziewczyny znoszą taki ciężar, czy będą miały ochotę na radość. Jestem przekonana, że każda z nas zrobi wszystko, aby było dobrze, ale zobaczymy efekty w maju przyszłego roku.

Ale pani będzie chyba miała najtrudniej. Przyszły dwie nowe rozgrywające. Na pozycji środkowej właściwie trzeba trochę grać na pamięć. Trzeba się znów nauczyć nowej koleżanki z parkietu.

- Dla każdej z nas jest to sytuacja normalna. Od tego są treningi i mecze sparingowe, by wiedzieć, co która lubi grać. W grze na środku jest bardzo mało czasu na przygotowanie akcji, by coś w powietrzu poprawić. Na razie ani z Valentiną, ani z Anią nie grałam. Czekam z niecierpliwością, kiedy zacznę skakać. Jednak nie znam jeszcze tego terminu, Wciąż się rehabilituję po kontuzji. Koleżanki biegają, a ja jeżdżę na rowerze. Ale jest dobrze i niedługo zacznę już trenować na hali.


Wywiad i zdjęcia pochodzą oczywiście z oficjalnej strony Muszynianki. Znajdziecie na niej również zdjęcia z ostatniego treningu zawodniczek Muszynianki, klikając na ten link. Polecam, można zobaczyć na zdjęciach nowe twarze :) Pozdrawiam i miłego weekendu życzę!

P.S. Jeszcze tylko 7 dni do pracy i wakacje <3